Niedawno skończył się Jarmark św. Dominika. W tym roku miałam okazje spędzić kilka dni w Gdańsku, więc nie mogłam sobie odmówić wizyty na jarmarku, który uwielbiam, i z którym wiążę
wiele wspomnień.
Między chlebem ze smalcem i iście nadmorskimi oscypkami znalazłam perełki, w postaci przypraw z małych przedsiębiorstw.
Jedne ze składami idealnymi, drugie, gdzie niestety można znaleźć dziwne składniki.
Czosnek niedźwiedzi, słodka papryka wędzona i lubczyk.
Na stoisku "Smaku natury" była przemiła pani, która doradzała i cierpliwie tłumaczyła, co do czego można wykorzystać.
"Czubryca czerwona ostra", którą mam zamiar używać do mięs- tych z grila i pieczonych.
(Ten piękny wianek, jest rownież zdobyczą z jarmarku. Ręcznie robiony, przez przemiła panią)
"Pomidor z czosnkiem i bazylią", mimo, że ma sól w składzie, nie jest ona wyczuwalna. Świetna do sałatek lub na chleb z masłem, czy też oliwą.
"Łasuch" czyli zdrowa wersja jarzynki. Ma w składzie maltodekstyne, o której czytałam opinie, często bardzo rozbieżne. Niestety nie znalazłam strony internetowej sprzedawcy.
A czy Wy lubicie Jarmark św. Dominika? Jakie są Wasze zdobycze?
Cóż drogi Gdańsku, do zobaczenia za rok :)